Listopada już w połowie, czas leci, zaraz
święta... Trochę zimno, mokro, ciemno. Generalnie, to cały czas jest ciemno zgasły już wszystkie światła.
No! Nie ma to jak sobie ponarzekać z rana, aby przejść do sedna sprawy.
Czekam na lato, bo to moja ulubiona pora
roku. lato minęło, a jak zostałam z niczym, Tylko, że latem, to jak byłam zajęta przygotowaniami do ślubu, a szukanie
pracy zepchnęłam na drugi tor albo i na bocznicę, bo wcale się tematem
poszukiwania pracy nie zajęłam. A teraz jak mam wielkie pragnienie zmiany
pracy, to nic się nie dziej, telefon milczy, nikt nie dzwoni. I co mnie
ogarnia? Czasami mega frustracja, ale to tylko i wyłącznie na moje zachowanie, bo
narzekać, to mogę, ale jak coś zmienić, to już nie. Pewnie nie tylko mi zdarza
się odkładać coś na później, bo mam czas, bo jeszcze nie pora, bo zdążę. No, a potem,
co mnie ogrania? Niedająca spokoju niepewność, że nie zdążę i że mogłam, to
zrobić wcześniej. Ale dlaczego tego wcześniej nie zrobiłam? Odpowiedź mogłaby
być prosta, bo mi się nie chciało, a to z lenistwa. Ale jak przyjże się
bardziej sobie, to odnajduję po drodze takie znaki jak:
- niepewność
- brak wiary we własne możliwości
- strach
A teraz jak się czegoś bardzo chce to nie
ma. Ale nic innego mi nie pozostało, jak działać i nie przestawać wierzyć w to,
że mogę coś zmienić. Ode mnie zależy jak będzie wyglądało mogę życie.
Trzymam kciuki za siebie i za innych,
którzy mają podobnie. Kiedyś użyłam takich słów: robisz i dzieje się.
Dzisiaj buszując po FB znalazłam cudowny
cytat i uśmiechnęłam się do siebie, że coś albo ktoś nade mną czuwa i mi przypomina:)