Czasami coś się Nam przydarzy, a potem rozpamiętujemy, to w
nieskończoność. No i po co? Przecież tego,
co się stało nie zmienimy, ale możemy mieć wpływ na skutki tego, co się stało.
Nie płaczemy nad rozlanym mlekiem, co się stało, to się nie odstanie. Ktoś może
powiedzieć, że to nie takie proste. Może na początku i nie, a warto zadać sobie
pytanie? Czy jeżeli będziemy się zamartwiać, czy to Nam, w czym pomoże, czy
przyniesie jakiś efekt? Nie jedynie zrujnuje Nas i nasze zdrowie, a tego nie
chcemy. Więc robimy tak: analizujemy problem, wyciągamy dojrzałe wnioski i
zapominamy, tak jak napisano we fragmencie książki, którą aktualnie czytam: Jak przestać się martwić i zacząć żyć -
Carnegie Dale.
Powodzenia! i
oczywiście nie zapominamy o uśmiechu ;)